Indiański rytuał "cebar"
Krąg Yerba Mate
Niektórzy piją napar z ostrokrzewu z powodu jego właściwości pobudzających; inni z powodu
poprawy trawienia czy dobrego samopoczucia. Są też tacy miłośnicy yerba mate, którzy uwielbiają
rytuał picia yerby. Jest on związany z tradycjami rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej, jak i
obecnie mieszkających tam osób, dla których mate jest naturalną towarzyszką w trakcie wszelkiego
rodzaju spotkań. Czym są rytuały i kręgi yerbowe?
Indiański rytuał "cebar"
Termin "cebar" oznacza przygotowanie i picie mate w określony sposób – najczęściej w tykwie,
przez bombillę, z suszem nieco wstrząśniętym i ułożonym lekko po jednej stronie naczynia. Zalewa się
yerbę ciełą wodą lub lodowatą i odczekuje, aby listki nasiąknęły wodą. Następnie dolewa się płynu i
można raczyć się tym wzmacniającym naparem. Przygotowania yerby dokonuje gospodarz lub
gospodyni domu. Ta osoba jest też odpowiedzialna za dolewanie wody do tykwy i swoiste "zarządzanie"
kręgiem. Yerba krąży wśród rodziny czy przyjaciół, a podawana jest bombillą w stronę pijącego w
następnej kolejności. Każdy jest zobowiązany "wysiorbać" trunek do samego dna, aż będzie słychać
specyficzny dźwięk. Jeśli podziękujemy i podamy dalej tykwę – to będzie równoznaczne z tym, że już
więcej nie chcemy i naczynko ominie nas następnym razem... Dlatego jeśli chcemy popijać mate,
najlepiej dziękować tylko wtedy gdy naprawdę mamy już dość. Gospodarz ma jednak za zadanie czuwać
nad atmosferą podczas picia yerby i jeśli dostrzeże, że ostrokrzew zadziałał wystarczająco – powinien
zatrzymać na chwilę kolejkę – i odczekać pół godziny lub więcej, poświęcając ten czas na
kontynuowanie rozmowy.
W tradycji Indian Guarani, którzy wieki temu pili yerbę w dorzeczu Parany i innych okolicznych
rzek, był także podobny sposób na witanie obcych w wiosce. Głowa społeczności, wódz, wychodził na
powitanie przybysza z tykwą i na jego oczach robił kilka łyków naparu. Następnie podawał gościowi
yerbę i jeśli ten nie bał się wypić mate przez tą samą bombillę, był miło witany w gronie Guaranów. Jeśli
jednak odmówił naparu – mogło się to skończyć nawet krwawo, a już na pewno pozbawiało obcego
zaufania!
Czy dziś kręgi yerba mate mają sens?
Picie yerby łączy ludzi - to esencja yerba mate. Odżywiając organizm i pobudzając, poprawia
koncentrację i komunikację międzyludzką. Daje też klarowną kreatywność i z każdym łykiem nieco
poszerza naszą świadomość i pewność siebie. Dlatego właśnie pijemy yerbę! I często też – pijemy ją
wraz z innymi. Najczęściej w naszej szerokości geograficznej robi się to tak, jak w Urugwaju, czyli każdy
ma swój sprzęt. Pijemy mate z własnych tykw i bombilli, rozmawiając, tworząc, bawiąc się. Lecz istota
kręgów polega na czymś więcej.
W duchowych praktykach po kręgu krąży tzw. "gadający patyk" czy inny przedmiot mocy i
osoba, która go akurat trzyma może mówić z serca (nie liczy się pouczanie innych, wymądrzanie,
udzielanie złotych rad). Inni powinni wtedy słuchać z szacunkiem i przemówić dopiero wtedy, gdy
przedmiot trafi w ich dłonie. Choć tych ścisłych zasad nie ma w kręgu yerbowym, to tu również pośród
zasiadających krąży tykwa z Naparem Przyjaźni, pomagając się otworzyć.
Warto zauważyć, że nigdzie nie ma mowy o posiadaniu odzielnych bombilli – w klasycznym
rytuale, podobnie jak ma się to z fajką pokoju, każdy pije z tego samego naczynia. Dziś jednak, kiedy od
ponad roku na całym świecie siany jest strach przed przenoszonymi drogą kropelkową wirusami, ten
tradycyjny koncept wygląda groźnie. Należy oczywiście nie pić, jeśli faktycznie nęka nas choroba. Ale w
przypadku zdrowych osób lub posiadających dobrą odporność (którą zapewnia między innymi yerba),
cebar będzie względnie bezpiecznym rytuałem – bo i był taki od tysięcy lat! Wciąż można też przecierać
bombillę przed każdym użyciem lub zabrać własną, a przede wszystkim dbać o swoje zdrowie tak, by lęk
nie przyciągał do nas niechcianych chorób. Pamiętajmy o tym szczególnie teraz, ponieważ to w naszych
rękach leży los przyjacielskich, szczerych relacji i realnych, pełnych energii i kreatywności spotkań z
innymi.